niedziela, 9 lutego 2014

#4

Zaczęłam krzyczeć,
wołałam pomocy,
ponieważ byłam przywiązana nie mogłam uciec,
zakleił mi usta taśmą.
Twarz zakrył chustką,
nagle przypomniało mi się, gdy mama żyła,
jak mama zakrywała mi twarz chustką,
gdy było gorąco, abym nie dostała udaru,
ale ona robiła to delikatnie,
a ten mężczyzna po prostu mi ją rzucił na twarz,
poczułam lekki ból w nadgarstku,
straciłam przytomność....
Obudziłam się w aucie,
z tyłu na siedzeniu,
byłam przykryta tym samym kocem,
ale nie miałam chustki,
spojrzałam na nadgarstek.
Był zakrwawiony i posiniaczony,
zapewne od sznurka, którym byłam przywiązana,
nagle mężczyzna się odezwał:
"Nie ruszaj się, zaraz dojedziemy na miejsce"
Miał niski głos, mówił bardzo poważnie,
jego ton przyprawiał mnie o dreszcze,
znów zemdlałam..

#3

Wszedł mężczyzna..
Był wysoki, miał ciemne włosy i brodę,
ubrany był w sztruksowe spodnie i koszulę,
wyglądał na ponurego,
jednak, co on tu robił?
Dlaczego ja byłam przywiązana?
Przecież jestem mała..
Może mnie z kimś pomylił?
Miałam setki pytań w głowie,
bałam się go okropnie.
Usiadł koło mnie na krzesełku,
patrzył się w moje duże oczka,
nie odzywał się..
Nagle sięgnął po koc,
przestraszyłam się,
położył mi go na nogi,
powiedziałam mu tylko "dziękuję",
zorientowałam się, że wiedział, że jest mi zimno,
w pokoju było około -3 stopni,
ciągle się na mnie patrzył,
co on chciał?
Po co mnie tu przywiózł?
Nagle sięgnął po nóż....

#2

Obudziłam się w małym, drewnianym domku,
nie mogłam wstać,
wszystko mnie bolało,
pierwszy raz się tak czułam..
Rozglądałam się, co jest wokół mnie,
był mały stolik, haczyki na ubrania,
mała kuchenka gazowa, więcej nie widziałam..
Nigdy nie byłam w podobnym miejscu,
pomyślałam, że śnie, że jestem w domu, w swoim łóżku,
jedno się zgadzało......
Byłam w łóżku,
lecz nie swoim,
przywiązana wielkim sznurem do czyjegoś łóżka,
nie mogłam się poruszać.
Bardzo się bałam, ale nie mogłam wydobyć z siebie żadnego,
nawet cichego odgłosu.
Nagle usłyszałam skrzypienie podłogi,
zamykanie drzwi,
ktoś się zbliżał do małego pokoju,
w którym leżałam,
drzwi się otworzyły.........

#1

Tak, pamiętam..
Byłam wtedy mała, nic nie rozumiałam, nic nie wiedziałam..
Nie pamiętam tylko jego twarzy,
tej bezlitosnej, okrutnej i przerażającej,
widziałam ją przez 34 dni.
Pamiętam, jakby to było dziś,
lecz dziś jestem w szpitalu, dokładniej w psychiatryku,
miłe Panie próbują mnie leczyć,
jednak nie wiedzą co dalej pląta się po mojej główce,
przeżyłam już 7 wiosen,
mogłam już nigdy nie zobaczyć tatusia zbierającego stokrotki,
ale byłabym u mamusi, wysoko, wysoko w niebie..
Jednak bardzo miły przechodzień pomógł mi,
odwiązał pętle na moich malutkich nadgarstkach,
a ja?
Byłam nieprzytomna.
Pewnie się bardzo przestraszył, jednak nie zostawił mnie, jak moja opiekunka..
Miała się mną zajmować,
jednak zostawiła mnie samą na placu zabaw,
nie do końca samą..
Czułam, że ktoś mnie obserwuje,
że ktoś się na mnie patrzy, jak kopię dołki w piaskownicy,
jak zasypuje je czerwoną łopatką i...
I dalej nic nie pamiętam....